22:18

Zapach konwalii - Danuta Korolewicz

Instagram

Marzeniem chyba każdego człowieka jest pozbycie się problemów. Niestety, nie może być tak dobrze i nawet wtedy, gdy wydaje się, że tych problemów nie ma lub mają minimalne znaczenie, to nic nie zmieni faktu, że są, istnieją i to się nie zmieni. Jedne się kończą, inne się zaczynają. Zawsze jest to COŚ, co zaprząta nam głowę, od czego nie możemy oderwać swoich myśli. Obmyślamy miliony wariantów i opcji, a i tak rzadko kiedy mamy na coś wpływ. Na szczęście, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak po prostu sobie pomarzyć o choćby krótkim czasie bez zmartwień. Anna miała właśnie takie marzenie. Czy się spełniło?

Anna i Mariusz swoje już przeszli. Nie było łatwo, ale można chyba powiedzieć, że najgorsze chwile mają już za sobą i nareszcie mogą się tak po prostu cieszyć sobą, swoim związkiem i uczuciem. Nic bardziej mylnego. Sielanka nie może trwać zbyt długo. Wszystko ma swój początek w pokoju nr 13. Czy Anna jest przesądna? Trudno powiedzieć, ale kiedy wróci myślami wstecz, to nie może oprzeć się myśli, że to właśnie ten numer pokoju, ta niby niepozorna liczba, przyciągnęła do nich te wszystkie wydarzenia, które miały później miejsce.

Nagle okazuje się, że przeszłość wcale nie odeszła w zapomnienie. Cały czas ma coś do powiedzenia, na czele z Matyldą, byłą dziewczyną Mariusza, oraz Arą, jego przyjaciółką i artystką. Anna nie może sobie z tym poradzić. Uczucie zazdrości jest silniejsze od niej. Zaczyna zauważać u siebie reakcje, emocje i zachowania, które nawet jej nie przypadają do gustu. Jest świadoma tego, że ona sama nie chciałaby, żeby Mariusz zachowywał się tak wobec niej. Nie podoba się jej to, ale bardzo trudno jej z tym walczyć. To wszystko ma wpływ na jej wyniki w nauce (a matura już za moment), relacje z bratem (który troszczy się o nią jak mało kto) i ogólny spadek formy.

Przecież nie tak miało być! Ten czas miał wyglądać zupełnie inaczej. Wiosna! Przygotowania do matury! Czas spędzany z Mariuszem! I gdzie to wszystko się podziało? Rozpłynęło się, trzeba funkcjonować w całkowicie inny sposób. Tylko jak ona sobie z tym poradzi? Matylda nie odpuszcza tak po prostu. Ma cel i będzie do niego dążyć, choćby po trupach.

Bardzo długo zabierałam się za napisanie tej recenzji. Książkę przeczytałam już jakiś czas temu, ale miałam (i nadal mam) z nią spory problem. Nie wiedziałam jak ją ugryźć. Z jednej strony, taka tam powiastka. Jest para, ona maturzystka, on samodzielny, pracujący mężczyzna. Kochają się. Mają za sobą pewne przejścia, ale je przetrwali i teraz powinno być wszystko w porządku, a nie jest, bo co? Bo pojawia się była partnerka. Zazdrość, miłość, podejrzenia i gniew. Tak standard. Z drugiej strony, mamy postać Ary, która jest chyba najbardziej fascynującą i barwną (nie tylko ze względu na włosy) postacią w tej książce. Prawdę mówiąc, czytałam dalej tylko ze względu na jej wątek.

Jestem rozczarowana. Owszem, spodziewałam się czegoś lekkiego, ale nie do tego stopnia. Przede wszystkim, fabuła niesamowicie się ciągnęła. Zachowanie Anny, częściowo zrozumiałe, ale tylko częściowo, sprawiało, że czułam się zirytowana. Ta dziewczyna nie dorosła do związku z mężczyzną (nie chłopcem w jej wieku, ale dorosłym, samodzielnym mężczyzną), koniec kropka. Ogólnie, bohaterowie byli wykreowani dość... blado. Nie wiem, jak mogłabym to ująć inaczej, ale byli dla mnie tak mało wyraziści! Bardzo brakowało mi w nich jakiegoś mocniej zarysowanego charakteru. Jak wcześniej wspomniałam, postać Ary nadrabiała braki. Jej talent był wielki, presja otoczenia również. Nie mogło się obyć bez konsekwencji. Było mi jej żal. Muszę jednak przyznać, że umiała wykorzystać swoją depresję względem partnera. Tego nie można jej odmówić. 

Podsumowując. Jestem na nie. Ta książka zdecydowanie nie jest dla mnie. Być może dla młodszych osób, które oczekują czegoś naprawdę lekkiego i chcą się oderwać od wszystkiego. Ze względu na Arę nie mogę powiedzieć, że żałuję, że ją przeczytałam, ale wiem, że raczej już nie sięgnę po tytuły tej autorki.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Lucky

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger