14:42

Ona przyszła ostatnia - Teresa Monika Rudzka

Źródło zdjęcia

Świat literacki rządzi się swoimi prawami. Wydawnictwa, autorzy, terminy, targi książki, reklama. Kto dzięki komu, kto jest lepszy, kto ma więcej czytelników, kto, tak po prostu, lepiej pisze. A wydawało się to takie łatwe i przyjemne, prawda? Napisać, wydać i cieszyć się popularnością i zainteresowaniem czytelników. Niestety, tak to nie wygląda. Każdy sobie rzepkę skrobie. Wydawca musi być pewien produktu, bo musi zarobić. Nawet wśród książek chodzi o pieniądze, bo o cóż by innego?

W Nałęczowie odbywa się panel literacki, na którym znajduje się sporo znanych mniej lub bardziej autorów, wydawców, a nawet blogerów książkowych. Cel ich spotkania jest jasny i klarowny, ale zanim dochodzi do jakichkolwiek wystąpień okazuje się, że jeden z wydawców nie żyje. 

Chodzi o Józefa Mulawę. Nie miał zbyt wielu fanów wśród pisarzy, szczególnie tych, którzy akurat przebywali w "Przepióreczce", więc żal po nim nie był jakiś ogromny. Wydawca słynął z tego, że ciężko jest uzyskać od niego pieniądze w terminie, miał talent do manipulowania ludźmi, a uwodzenie kobiet było czymś, co lubił najbardziej. Swoją drogą, ciekawe, co one w nim widziały. Przyjmijmy, że stwierdzenie, iż miłość jest ślepa ma tu znacznie. 

Pozostawił po sobie raczej... bałagan i wiele niedomówień. I to pomijając już fakt, że nie wiadomo, która z osób go zabiła. Nie wiadomo, kto wyszedł ostatni z jego pokoju. Nałęczowscy policjanci mają problem, bo sprawa nie jest prosta. Szybko okazuje się, że do pokoju Mulawy udawały się feralnego wieczoru, dosłownie, pielgrzymki. Wchodzili i wychodzili jeden za drugim. Kto był ostatni? Kto sprawił, że Mulawa udał się na tamten świat? Dlaczego to zrobił? Przecież musiał mieć jakiś powód, człowieka nie zabija się ot tak, dla rozrywki. Ten ktoś musiał mieć z Mulawą na pieńku i to bardzo konkretnie. Kandydatów do tytułu mordercy jest sporo. 

Remedios Pereira-Wilk jest znaną pisarką i lekarką. Tego możemy się dowiedzieć już z okładki książki.  Któż by pomyślał, że zdecyduje się na próbę rozwikłania nałęczowskiej zagadki. Z każdą stroną okazuje się jednak, że jej małe szare komórki pracują niczym u Herkulesa Poirot. Zauważa małe niuanse, szczegóły, szczególiki i mankamenty. Zwraca uwagę na mimikę przesłuchiwanych osób, dodaje dwa do dwóch, zastanawia się, analizuje. Niczym mały belgijski detektyw. Teraz ma jasno wyznaczony cel - musi wiedzieć, kto zabił wydawcę. Jest coraz bliżej rozwiązania zagadki, jeszcze tylko trochę...

Wiecie co? Ta książka jest rewelacyjna. Przeczytałam ją praktycznie jednym tchem, naprawdę nie mogłam się oderwać od lektury. Zaczynając czytanie nie wiedziałam czego się spodziewać. Wcześniej nie miałam okazji przeczytania jakiejś książki autorstwa pani Rudzkiej, więc nie znałam jej stylu pisania. Tak naprawdę, mogłam się opierać tylko na informacjach zawartych na okładce. Przed przeczytaniem książki nie szukam opinii, recenzji w sieci. Chcę sama wyrobić sobie zdanie na temat danego tytułu, więc niektóre książki są dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. I tak było tym razem!

Ona przyszła ostatnia jest genialnym połączeniem Agathy Christie z Olgą Rudnicką. Dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, serio. Bardzo przypadli mi do gustu bohaterowie, ponieważ każdy miał swój własny, jasno skonstruowany wyrazisty charakter. Nie było mdłych i zbędnych postaci. Każdy tam był "po coś", a to w książkach bardzo lubię. Do końca nie było wiadomo, kto faktycznie wszedł ostatni do pokoju Mulawy. Dopiero pod koniec można było się czegoś domyślić, ale sam finał był bardzo sprytnie skonstruowany.

Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę i mam nadzieję, że będę mogła poznać też inne tytuły tej autorki. Naprawdę, warto poświęcić jej swój czas. Jeśli chcecie spędzić miłe chwile, trochę się pośmiać i wziąć udział w rozwiązywaniu zagadki, to bez wahania sięgnijcie po tę pozycję. Nie będziecie żałować :) 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lucky.

3 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, przeczytałabym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale co tu się dziwić? Pozycji literackich na polskim rynku jest bardzo dużo. Jak idę do księgarni kupić coś na prezent to patrzę najpierw na okładkę, potem na opis i dopiero później na autora. No chyba że znam i cenię to biorę od razu. Ale wybić się i zaistnieć jest ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna i konkretna recenzja:) choć nie do końca zgadzam się z tą pozytywną opinią;) Moją znajdziesz tutaj nietoperzczytaioglada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger