10:31

Póki pies nas nie rozłączy - Romuald Pawlak

Źródło zdjęcia


Zwierzęta, a szczególnie psy, mają to do siebie, że jak zaczną się na nas gapić swoimi ogromnymi oczyskami, to nie ma takiej opcji, żeby czegoś im odmówić. W każdym razie, trzeba być bardzo odpornym na psie spojrzenie. Ja takiej odporności nie mam i bardzo często nie potrafię powiedzieć naszemu psu stanowczego: NIE. Tym sposobem Flora owinęła mnie sobie wokół małego psiego palca i to ja jestem odpowiedzialna za jej rozpieszczenie. Mąż dba o to, żeby nie było ono zbyt duże i dzięki niemu nas słucha, ale ja mam zdecydowanie zbyt miękkie serduszko. W tym jestem bardzo podobna do Reni, bohaterki książki. Michał już mniej przypomina mojego Męża. Przede wszystkim - Michał nie do końca w ogóle chciał mieć psa...


Póki pies nas nie rozłączy przedstawia nam historię właśnie Reni i Michała, którzy w pewnym momencie podejmują decyzję o powiększeniu rodziny. Póki co będzie to pies. Dobrze. Ustalmy jedno. Decyzja jest bardziej jej niż jego, ale pies jest wspólny. Wybór padł na pudla, Egona, który ma do spełnienia pewna misję. Problem polega na tym, że Michał naprawdę tego psa nie chce! Ma na głowie o wiele więcej problemów. Praca w gazecie, gromadzenie informacji sportowych dla swojego szefa, który chce zaimponować kolejnej dziewczynie, udzielanie się na forach i - przede wszystkim - próba uśmiercenia pewnej rośliny, która wydziela okropne zapachy, a została umieszczona przez "kochanego" sąsiada centralnie pod oknami ich mieszkania. To mało? I do tego jeszcze pies?! O nieee....

Jednak wbrew temu wszystkiemu Michał jakoś daje radę i przywiązuje się do kudłatego domownika. Czy sprawił to charakter Egona, czy doszło do zmiany w postawie samego Michała - tego nie wiemy, ale jakoś nauczyli się razem funkcjonować. Tylko co dalej? Renia zaczyna wspominać coś na temat psich wystaw. Michał uważa, że nie można tak tego zostawić i trzeba działać. Tylko jak?!

Obiecałam sobie, że każda moja opinia będzie szczera. Problem polega na tym, że ta książka wzbudziła we mnie tak mieszane uczucia, że naprawdę mam kłopot z napisaniem tej recenzji. Pewnie dlatego tak długo się do tego zabierałam 😏

O co dokładnie mi chodzi? Ta książka jest...nijaka. To chyba jest dobre określenie. Przeczytałam ją szybko, niby miło spędziłam z nią czas, ale nie wniosła niczego nowego. Nie pozostawiła po sobie praktycznie żadnego śladu. Uwierzcie mi, że musiałam porządnie się zastanowić, żeby sobie przypomnieć imiona głównych bohaterów! To już jest trochę przygnębiające. Całość sprawia wrażenie przegadanej fabuły. Zamysł był dość ciekawy, ale na tym chyba się skończyło.
Szczerze mówiąc, spodziewałam się lekkiej, humorystycznej powiastki. Moje oczekiwania nie zostały, niestety, spełnione. Jest to smutne. Jedynym pozytywnym elementem fabuły był pies, Egon. Tylko on sprawił, że w książce coś ruszyło, było bardziej dynamiczne. Reszta postaci pozostawiała wiele do życzenia.

Czytaliście Póki pies nas nie rozłączy? Jakie są Wasze odczucia dotyczące tej książki? ☺

2 komentarze:

  1. Nie znam tytułu, ale wiem o czym mówisz. Są takie książki, lekkie, przyjemne, niby nie ma do czego się przyczepić, ale na drugi dzień po przeczytaniu już o niej nie pamiętasz. Mi się nie podoba okładka, jakaś taka dziecięca troszkę ;o

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger