19:32

Ognisty krzyż - Diana Gabaldon

Źródło zdjęcia

Wiedza czasami sprawia problemy. Kiedy wiemy, że stanie się coś złego i jesteśmy tego pewni na 100% robimy wszystko, żeby do tego nie dopuścić lub uniknąć uczestnictwa w tych wydarzeniach, a przynajmniej w miarę swoich możliwości. Claire, Brianna i Roger tę wiedzę mają. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, co w ciągu najbliższych kilku lat wydarzy się na terenie Karoliny Północnej. Czy będą musieli wziąć udział w walkach, czy uda im się tego uniknąć?

Mówi się, że zemsta jest słodka. Znaczenie tego powiedzenia zmienia się, gdy w grę wkracza ochrona honoru własnej rodziny. Jamie Fraser i Roger MacKenzie nie mają innego wyboru. Duma i honor nie pozwalają im, aby zostawili tę sprawę. Starają się normalnie żyć, prowadzić gospodarstwo, uczestniczyć w wydarzeniach, które maja miejsce, ale jednocześnie nie zaprzestają poszukiwań Bonneta. Ich postępowanie nie do końca przypadło do gustu Claire i Briannie, ale zdanie kobiet w tej sprawie nie ma zbyt wielkiego znaczenia.

Ognisty krzyż jest piątą częścią sagi Obca. Muszę przyznać, że ten tom sprawił mi problem. Nie chodzi tutaj o grubość książki (chociaż także robi ona spore wrażenie, ponieważ 1243 strony rzadko można spotkać), lecz o jej zawartość. Z jednej strony podobała mi się, ale z drugiej nie jestem do końca przekonana. Pierwsza część książki opisuje pobyt bohaterów u Jokasty. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że na przestrzeni kilkuset stron opisane są może trzy dni. Rozumiem, że autorka zadbała o dokładność w opisywaniu wszystkiego, ale niektóre opisy naprawdę były zbyt długie i w pewnym momencie odrobinę nużące.

Podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka chce napisać maksymalnie dużo stron. Jest to odrobinę niepokojące zwracając uwagę na fakt, że kolejne tomy nie są cieńsze i w sumie nie wiadomo, czego można się spodziewać. Jednocześnie muszę przyznać, że po raz kolejny Diana Gabaldon uchwyciła w swój charakterystyczny sposób całość fabuły. Bohaterowie nadal są przedstawieni bardzo wyraziście, w żaden sposób nie uległo to zmianie.

Gdyby nie ilość stron i pewnego rodzaju rozwleczenie opisów, to naprawdę nie mogłabym na temat tej książki napisać złego słowa. Wydarzenia same w sobie są ciekawe. Przybliżenie sposobu życia ludzi mieszkających w tamtych czasach na terenie Karoliny Północnej nadal mnie fascynują. Nie zmieniła się także atmosfera, jaka została stworzona już na samym początku sagi. Bardzo mnie zaciekawiło zakończenie. O tajemnicy trójki bohaterów z czasów współczesnych dowiaduje się większa ilość osób, pewne kwestie ulegają wyjaśnieniu. W tym momencie zastanawia mnie  to, czy i w jaki sposób ten wątek zostanie kontynuowany w kolejnym tomie, Tchnieniu śniegu i popiołu.

Widać, że Diana Gabaldon ogromnie się stara. Widać też, że ma pomysł na dalsze części. Mam jednak pewne obawy co do tego, jak to będzie dalej wyglądało. Dwa wcześniejsze tomy, mimo objętości, bardzo przypadły mi do gustu. Do Ognistego krzyża mam już mieszane uczucia, pojawiają się także pewne zastrzeżenia. Nie zaczęłam jeszcze czytać szóstej części, więc na jej temat nie mogę się wypowiedzieć w żaden sposób. Zamierzam przeczytać całą sagę do końca choćby z tego powodu, że chcę wiedzieć jak to wszystko się skończy, ale obawiam się, że pod względem jakości może być coraz gorzej. I jeszcze jedna uwaga: dlaczego w tej części Jamie zwraca się do Claire "Angliszko" zamiast "Angielko"?

Za możliwość przeczytania Ognistego krzyża dziękuję portalowi 


1 komentarz:

  1. Czy możesz napisać, jaka czcionka jest w książce?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger