14:20

Hidyba - Magdalena Maraj

Źródło zdjęcia

W ciągu całego naszego życia przyzwyczajamy się do świata, który nas otacza. Do ludzi, do panujących zasad. Jeżeli coś się zmienia, to najczęściej jest w tym nasz udział, a przynajmniej jakaś jego część. Co należy jednak zrobić, jak się zachować, gdy zupełnie niezależnie od nas w ciągu jednej nocy przenosimy się do innego, nieznanego nam świata? 

Michael znalazł się właśnie w takiej sytuacji. Położył się spać w swoim własnym łóżku, a obudził się w obcym świecie, którego nie potrafił początkowo zrozumieć. Na dodatek pojawił się dziwny człowiek twierdzący, że mieszkańcy Hidyby od lat czekali na pojawienie się Ocalenia. Z kolejnych słów Hlawina (tak nazywał się ów mężczyzna) wynika, że tym Ocaleniem jest właśnie Michael. 

Czeka na czeka trudne zadanie. Musi dokonać czegoś, czego nikt oprócz niego nie może się nawet podjąć. Michale musi zrobić wszystko, żeby pokonać zło, które czai się już niedaleko i zagraża Hidybie. Nie można dopuścić do tego, aby zło objęło tę krainę. Inne miejsca uległy mu i zniknęło z nich dobro. Coś takiego nie może stać się z Hidybą. Trzeba ją uchronić przed złem i właśnie tym musi zająć się Michael. Ocalić Hidybę.

Michael nie wie, co ma ze sobą zrobić i jak zareagować. Jego celem jest powrót do siebie, do domu, do Anny. Jednak w miarę upływu czasu cel ulega zmianie. Zaczyna rozumieć skalę problemu mieszkańców Hidyby i mimo tego, że z każdą czynnością zdobywa kolejną garść informacji, które wprowadzają jeszcze więcej zamieszania nie poddaje się i robi wszystko, aby zakończyć misję. 

Wiele książek przed rozpoczęciem czytania jest dla mnie zagadką. Hidyba jest pozycją wyjątkową, ponieważ jej zagadkowy charakter nie znika nawet po zakończeniu lektury. Jest to dla mnie o tyle trudne, że nie wiem dokładnie, co powinnam o tej książce sądzić. Pierwsze określenie przychodzące mi na myśl, to chaos. Brakowało mi w tej książce konsekwencji i, szczerze mówiąc, sensu. Czuję się rozczarowana, ponieważ po opisie znajdującym się na okładce książki miałam pewne oczekiwania, które nie zostały zaspokojone.

Kluczowe było pojawianie się informacji, które mnie dezorientowały w sytuacji, o czym wcześniej wspominałam. Podejrzewam, że ten zabieg miał na celu wprowadzenie wrażenia jeszcze większej tajemnicy i wzbudzenia ciekawości w czytelniku, jednak w tym przypadku to działanie się nie powiodło. Sama postać Michaela również nie do końca przypadła mi do gustu. Były momenty, gdy naprawdę miałam wrażenie, że zdołam go polubić, jednak już kilka zdań/stron później to wrażenie znikało i pojawiało się rozczarowanie tą postacią. Wydawał się mi się bardzo nijaki i niezdecydowany.

Kolejnym problemem był dla mnie język. Z jednej strony tak górnolotne sformułowania wpasowały się w sam charakter książki, jednak na dłuższą metę było to odrobinę męczące, w niektórych sytuacjach wręcz irytujące. Sam pomysł na fabułę mi się spodobał, jednak ubranie go w słowa, "wykończenie" go, według mnie, nie do końca się udało, co jest smutne, ponieważ wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze i obiecująco.

Być może są czytelnicy, którzy nie zgadzają się z moim zdaniem. Być może mylę się w swojej opinii i książka jest naprawdę świetna, a ja nie potrafię tego dostrzec. Nie zaprzeczam, a wręcz przeciwnie - jestem niemal pewna, że są osoby, którym ta książka przypadnie do gustu. W końcu tak naprawdę ile osób, tyle opinii. Niestety, nie mogę wysoko ocenić Hidyby. Może inni znajdą w niej to coś, czego ja znaleźć nie mogłam.

Za możliwość przeczytania Hidyby dziękuję portalowi Sztukater


4 komentarze:

  1. Widzę, że książka wzbudza dość ambiwalentne uczucia. Sama nie wiem, może się skuszę z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest to kwestia gustu. Do mnie ta książka zupełnie nie przemówiła. Może z Tobą będzie inaczej:)

      Usuń
  2. Obawiam się, że ten męczący język byłby dla mnie zbyt irytujący. Fabuła też nie należy do kręgu moich ulubionych. Dziękuję za Twoją opinię, bo wiem, że w najbliższym czasie nie muszę sięgać po tę pozycję. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger