19:35

Przeczytane w Miesiącu - Grudzień

Zgodnie z zapowiedzią, która być może nie była bardzo widoczna, rozpoczynam cykl postów. 
Pod koniec każdego miesiąca będzie miało miejsce podsumowanie - ile książek przeczytałam, jakie i jaka jest moja opinia na ich temat. Na pewno będzie się zdarzało, że w osobnym poście opiszę, skomentuję jakąś książkę -  i tak będzie umieszczona w comiesięcznym zestawieniu. Czy bardzo będę się skupiać na wydarzeniach opisywanych w książkach? Nie wiem. Się zobaczy. A reszta wyjdzie w praniu;)

Co na początek?

Hmmm...
W grudniu przeczytałam 6 książek, z czego jedna była raczej przyjemnym powrotem do znanych postaci i fabuły - czyli ją już kiedyś czytałam;) Pozostałe były dla mnie nowościami i czytałam je z wrodzoną sobie ciekawością, co głównie prowadzi do wyłączenia się totalnego - można do mnie mówić, a ja i tak nie zareaguję, bo jestem tak pochłonięta książką. Mąż to potwierdza:D (zwykle to on do mnie coś mówi, a ja nie odpowiadam:p )




A oto książki:)



Właśnie książkę Anne Fortier czytałam wcześniej, nawet kilka razy. Po opisie na okładce można pomyśleć: "Jak nic znowu Romeo i Julia..." Owszem. Romeo i Julia, ale tacy, jakich nie znacie. Należy zacząć od tego, że akcja toczy się zarówno w czasach średniowiecznych, jak i współczesnych. I to już daje jej dużego plusa. Czy jesteście pewni, że wydarzenia, w których brali udział tragiczni kochankowie miała miejsce w Weronie? A może jednak w Sienie? Może Julia miała siostrę bliźniaczkę? No właśnie.  To wcale nie jest takie proste jak się wydaje. Akurat przy tej książce nie chcę zbyt dużo pisać o fabule, ponieważ zdecydowanie odbiega ona od oryginału i naprawdę warto ją poznać. Dla mnie ta książka jest przede wszystkim niespodzianką. Gdy ją dostałam - nie wiedziałam, czego tak właściwie mam się spodziewać. Po przeczytaniu wiedziałam, że będę do niej wracać i tak się oczywiście dzieje:) Można się przy niej pośmiać, wzruszyć, przestraszyć...trzyma w napięciu, zaskakuje. Jednym słowem - warto!
Czy jest w niej coś, co mi się nie podobało? Hmmmm...NIE!;)

Książka numer 2 - J. K. Rowling, "Trafny wybór". Ile ja się do niej zabierałam! Ręce opadają...  Książka pożyczona od przyjaciółki, na półce leżała ho, ho, ho i jeszcze trochę. Ale w końcu się udało. Ciekawiła mnie, ponieważ było o niej głośno. Czemu tak długo musiała czekać na przeczytanie? W sumie nie wiem. Może bałam się, że mimo określenia "książka dla dorosłych", za bardzo będzie podobna do Harry'ego Pottera? Naprawdę nie wiem, ale nawet nie czytałam recenzji, opisów..nic. Chciałam sama wyrobić sobie zdanie na jej temat, a że zajęło mi to trochę czasu - mówi się trudno;) Ale przejdźmy do konkretów. Przede wszystkim - książki o HP nijak się do niej mają (na szczęście!), nawet sposób pisania jest zupełnie inny. Na pewno jest odważna, ale i poważna. Skupia się na perypetiach wielu bohaterów (muszę się przyznać - początkowo miałam problem z połapaniem się kto jest kim), którzy należą do dość małej społeczności, każdy każdego zna mniej lub bardziej. Zaczyna się dość dramatycznie, kończy się jeszcze dramatyczniej. Mnie usatysfakcjonowała w 100%. 


Pani Szwaja! Nic tylko brać i czytać!:) Czekałam na nią i doczekać się nie mogłam. Potem jeszcze czekałam, aż przeczyta ją moja siostra - dopiero po tym ją dorwałam. No i co? Hmmm. Jak często ostatnio w książkach tej autorki,  poruszony został ważny i jednocześnie odrobinę kontrowersyjny temat. Jak zawsze opisany został w sposób, który daje do myślenia. Ogólnie książka mi się podobała, choć nie czytałam jej z tak wielkim entuzjazmem, jak choćby "Matkę wszystkich lalek". Mianowicie było w niej dla mnie coś totalnie nierzeczywistego i nierealnego. Może ja żyję w jakimś innym świecie, ale nie wyobrażam sobie, żeby przez prawie rok rodzice nie interesowali się swoim własnym synem, który ma 12 czy 13 lat i uciekł z domu. Jakoś w głowie mi się to nie mieści, że tacy rodzice spokojnie jadą sobie na 3-tygodniową wycieczkę do Chin. Ale może jestem jakaś ograniczona:p To był dla mnie jedyny zgrzyt, książkę polecam:)


Źródło zdjęcia: Tutaj


Źródło zdjęcia: Tutaj

Źródło zdjęcia: Tutaj

I nadszedł czas na osławione ostatnio książki Suzanne Collins. Ponieważ książki przeczytałam przed powstaniem myśli o cyklu, a musiałam je oddać, pozwoliłam sobie znaleźć zdjęcia okładek i je tu wstawić - adresy stron internetowych, z których korzystałam podane są pod zdjęciami.
Po obejrzeniu dwóch filmów musiałam, po prostu musiałam przeczytać książki. I się nie zawiodłam, chociaż miałam obawy. Bałam się, że będą napisane w sposób infantylny (jak np. pierwsze części "Zmierzchu" - dopiero trzecia jest wg mnie napisana w miarę normalnie), uproszczony. Wiedziałam, że jak zawsze w książce pojawi się więcej wydarzeń, postaci nić było pokazanych w filmach i przez to jedno z dwóch mi się nie spodoba lub przestanie mi się podobać. A tu zaskoczenie. Czytało się bardzo dobrze, szybko. Miałam ochotę wracać do czytania, zastanawiałam się, co będzie się dalej działo - oczywiście najbardziej w trzeciej części;) Moim celem jest zakup tych książek w bliższym lub dalszym czasie. Kiedyś na pewno. Na 100% pójdę do do kina na trzecią i czwartą część - tak, znowu ostatnia książka jest podzielona (czy to jest jakaś nowa moda, czy jak?). Te książki NAPRAWDĘ mi się podobały.


Pierwszy post tego cyklu za mną, czas na nowe czytelnicze wyzwania. Albo i powroty do starych znajomych. Okaże się to już pod koniec stycznia:)
Miłego czytania!:)

;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger